wtorek, 21 grudnia 2010

Rozdział 8

Z tamtego wieczoru dużo nie zapamiętałam. Wszystko działo się bardzo szybko.. Czułam strach a potem przeszywający na wylot ból psychiczny. Tak, psychiczny. Wróciłam do domu. Na początku nic mnie nie niepokoiło oprócz tego, ze listonosza jeszcze nie było. dochodziła siedemnasta. Na dworze było już ciemno. Włączyłam radio żeby trochę się wyluzować. "Wypadek na ulicy Leonarda. Nie znamy szczegółów. Dalej o wypadku po godzinie osiemnastej" -usłyszałam. Kilka ulic dalej ode mnie. Niedaleko mieszka Damian. I wtedy właśnie przeszyło mnie dziwne przeczucie. Wybrałam numer i próbowałam się do niego dodzwonić. Za każdym razem włączała się poczta. Z każdą minutą bałam się coraz bardziej. Mama mnie uspokajała. Mówiła, ze na pewno wszystko jest dobrze. Ja wiedziałam, że coś jest nie tak. Zaczęłam dzwonić do Miśki. Nie odbierała.. Czekałam godzinę. Nie mogłam dłużej wytrzymać. Założyłam buty i kurtkę i wybiegłam z domu. Musiałam sprawdzić czy z Nim wszystko w porządku. Pragnęłam, żeby siedział teraz przed komputerem i ze słodkim uśmiechem przeprosił, ze nie odbiera ale nie usłyszał przez głośną muzykę. Dochodziłam już do skrzyżowania na którym był nieszczęsny wypadek. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak bardzo nieszczęsny. Wyszłam zza budynku który zasłaniał mi widok na ulicę i nagle zobaczyłam szczątki motoru wbitego w słup. Obok stał samochód który uderzył w krawężnik. Policja jeszcze przesłuchiwała kierowcę. Przyjrzałam się dokładnie. i Wtedy właśnie zobaczyłam, że to motocykl Tomka - brata Miśki. Nie dowierzałam. Jak najszybciej chciałam się skontaktować z Miśką. Nie mogłam się dodzwonić. Szłam w stronę mieszkania Damiana. Miałam nadzieję, ze on tam będzie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to on jechał z Tomkiem. Przechodziłam przez park kiedy na wyświetlaczu pojawił się numer Miśki.
-Halo? Dlaczego ty nie dobierasz?! Co się stało?!
Przez chwilę była cisza. Trwała kilka sekund nie więcej. Dla mnie dłużyła się niesamowicie.
-Miśka, co się stało?!
Z nerwów byłam tak roztrzęsiona, ze ledwo trzymałam telefon. Przez chwilę znów była cisza, głucha, przeszywająca cisza. W końcu usłyszałam spokojny głos. Nie usłyszałam tam żadnej radości, żadnego entuzjazmu który zawsze słyszałam. Głos był bardzo cichy. Miśka mówiła powoli jakby zastanawiała się nad każdym słowem.
-Ann Tomek miał wypadek.
A więc to był jednak jego motocykl?
-Miśka, ale powiedz coś więcej.
Bałam się najgorszego. Bałam się, ze powie o śmierci. Tego bałam się najbardziej.
-Żyje. Ma tylko złamaną nogę. Wyjdzie z tego.
-To dlaczego..
Przerwała mi. Nie widząc czemu nie pozwoliła mi dokończyć. Ciągle mówiła powoli.
-Jechał z nim Damian. Jest w ciężkim stanie.
I tu wybuchła płaczem. Nie wiedziałam co się dzieje. Nic do mnie nie docierało. Czułam ból, niesamowity ból. Chciałam krzyczeć. Łzy napłynęły mi do oczu. Upuściłam telefon. Słyszałam tylko jak Miśka pyta się gdzie jestem. Ktoś podszedł i zapytał czy dobrze się czuje.. Straciłam kontakt ze światem.
Dziś mija już trzeci tydzień. Ciągle siedzę w szpitalu. Ciągle czuwam przy nim. Nie odzyskał jeszcze przytomności ale stan jest stabilny. Dwa dni temu miał ostatnią operację. Na razie wszystko idzie dobrze. Widziałam jego mamę jak płaczę, mi samej też jest bardzo ciężko. Nie chodzę do szkoły. Miśka przychodzi zaraz po lekcjach. Chodzę do domu tylko spać. Wstawałam rano. Szłam zrobić świeże zakupy, gdyby się obudził miałby wszystko czego potrzebuje. Czekam na Miśkę. Powinna już być. Lekarze pozwalają tylko rodzinie na odwiedziny ale dla mnie i Miśki zrobili wyjątek. Martwię się. Nie wiem czy wyjdzie z tego wszystkiego. Cały czas jestem przy nim i nigdy nie tracę nadziei. Boli mnie to, ze musi tu leżeć połamany, obolały, z zszytą raną na policzku. Jego delikatne powieki. Jego piękne, pełne usta. Kocham go całego. Nie pozwolę mu odjeść. Nigdy!
-Hej Ann. Jak się czujesz kochana?
-Dobrze. Powiedz, że przyniosłaś coś do jedzenia.
-Nie, ale zaraz pójdę kupić. Chcesz batona czy jakąś sałatkę?
-Może być sałatka.
Wyszła patrząc z troską na Damiana. Potem spojrzała na wyświetlacz żeby sprawdzić jakie ma tętno. Potem na mnie rzucając spojrzenie typu "będzie dobrze". Nie wracała dłuższy czas. Wstałam z krzesła i podeszłam do okna. Śnieg topniał. Słońce świeciło na pożółkłą trawę. Mimo ze był dopiero zaczynał się marzec miałam wrażenie, że to już wiosna.
-Ann.
Usłyszałam cichy szept. Głos był zachrypiały. Zerwałam się. Spojrzałam na Damiana. Pobiegłam szybko. Usiadłam obok niego i położyłam rękę na jego dłoni.
-Kocham cię.
Ledwo powiedział i złapał mnie za rękę. Widziałam, że nie ma siły. Był wykończony. Te wszystkie aparatury do których był podłączony, ból i mecząca śpiączka.
-Zamknij oczy i odpoczywaj skarbie. Jestem tu z tobą.
Za chwilę przyszła Miśka. Damian zdążył zasnąć. Opowiedziałam jej co się stało. Nie opuszczę go już o końca życia.

niedziela, 19 grudnia 2010

Heej ;)

Jeżeli ktoś to na prawdę czyta a mam taką nadzieję to bardzo mu z całego serca dziękuje ;) Jeżeli chcecie mogę was informować o nowych natkach przez gg ;) podajcie w komciu i od razu do was piszę ;)

pozdrawiam.
;)

Rozdział 7

Jest już prawie drugi tydzień ferii. Miśka wyjechała na narty. Chciała mnie ze sobą zabrać. Ja jakoś nie miałam ochoty zostawiać tutaj Damiana. Nie, nie jesteśmy jeszcze razem. Jeszcze podkreślę :) Widziałam jak z każdym dniem przychodził do mnie coraz szczęśliwszy. Coraz bardziej potrzebowaliśmy siebie na wzajem. Codziennie o piętnastej dostawałam czerwoną róże. Byłam szczęśliwa, że miałam jego. Tak, teraz żyłam tylko dla niego. Mimo, że nie byliśmy razem byłam cała jego, bezgranicznie. Właśnie wstałam. Związałam włoski i poszłam do kuchni wyszperać coś z lodówki. Znalazłam jogurt. Wzięłam łyżeczkę i poszłam oglądać telewizje. Jak zwykle nic ciekawego. Seriale, wiadomości. Mam ochotę obejrzeć jakiś lepszy film. Może komedia romantyczna? W tym momencie zadzwonił telefon.
-Słucham?
-Hej Ann. Nie obudziłem cię prawda?
Powiedział to tak słodkim i zdecydowanym tonem. Czułam w jego głosie ekscytację, podniecenie. Czułam też radość.
-Nie, nie. Już dawno nie spałam.
-To dobrze. Chciałbym cię zaprosić do kina. Sama możesz wybrać film.
-Dziś?
-Tak. Jak coś to czekam na odpowiedź.
-Okey. Możesz być pewny ze nie zmarnuje tej okazji.
Wyłączyłam telewizor i szybciutko pobiegłam do laptopa. Włączyłam stronę z repertuarem na dziś. Kilka filmów animowanych, dwa horrory, dramat. Jest! Komedia romantyczna. Seans jest o wpół do pierwszej więc powinnam zdążyć się wyszykować. Złapałam telefon i wystukałam z pamięci Jego numer.
-To ja. Wybrałam już. Film zaczyna się o dwunastej trzydzieści. To komedia romantyczna. Może być?
-Tak tylko chciałbym zrobić coś jeszcze. Spotkajmy się o dwunastej przed ta kawiarenką na rogu.
-Dobrze, do zobaczenia.
Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Maksymalne orzeźwienie. Wytarłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Chciałam założyć dziś coś innego. Może spódniczkę zamiast klasycznych jeansów? Tak. Do tego ciemne rajstopy. Całkiem nieźle się to wszystko zgrywa. Do tego biała bluzeczka i czarny sweterek. "No, jestem gotowa" pomyślałam. Zbliżała się dwunasta. Włożyłam kurtkę, buty i wyszłam z domu. Biały, puchowy śnieg przykrył chodniki, drzewa i wszystko inne co napotkał na swojej drodze. Niebo było idealnie niebieskie. Jak nigdy. Słońce świeciło wyostrzając kontrast śniegu. Mróz szczypał mnie w uszy. Czułam, że mam rumieńce na policzkach. Nie mogłam się doczekać spotkania. Z każdą sekunda serce biło mi szybciej. Damian działał jak najlepszy narkotyk. Przyciągał mnie i zawsze pragnęłam go coraz więcej. Mijałam ludzi na ulicy. Wszyscy zajęci swoimi sprawami. Jedni byli spóźnieni na autobus, drudzy szli spokojnie nigdzie się nie śpiesząc. Ja chciałam jak najszybciej zaspokoić swoją miłość jego obecnością. Już dochodziłam. Błagałam Boga żeby on już tam był, już na mnie czekał. Wyszłam zza rogu. Jest! Stał tam taki zamyślony ale widać było bijące od niego podekscytowanie. Zauważył mnie. Na jego ustach pojawił się ogromny, słodki uśmiech.
-Hej. Mała jesteś śliczna.
Powiedział to dokładnie mi się przyglądając po czym delikatnie muskając wargami pocałował mnie w policzek.
-Jak dobrze, że cię widzę. Tak strasznie się stęskniłam.
Przytuliłam się do niego najczulej jak umiałam. Poczułam jego słodki zapach. Te perfumy idealnie do niego pasowały. Mogłabym tak zawsze stać wtulona w niego. Na chwile zapominając o rzeczywistości.
-Ja.. ja muszę ci coś powiedzieć. Proszę cię Ann, nie przerywaj mi. Jest to dla mnie ważne, bo ty jesteś dla mnie ważna. Ja chciałem ci powiedzieć, że chce iść z tobą przez życie. Ja zrozumiem jeżeli mi teraz powiesz, ze jestem ci obojętny, że widzisz mnie tylko jako przyjaciela..
-Damian! Jak mogłeś sobie tak pomyśleć. Kocham cię.
Widziałam w jego oczach blask. Niesamowity blask radości. Jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem! Damian złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę kina. Szedł taki dumny z uśmiechem na ustach i blaskiem w oczach. Nie mogłam się na niego napatrzeć. Szedł a ja widziałam, ze jest mój, tylko mój. Dziś dostałam go w podwójnej dawce. Oszalałam z miłości. Szłam z myślą, ze każda napotkana dziewczyna cholernie mi go zazdrości. Zazdrości mi jego uśmiechu, jego zapachu, jego dotyku. Jest śliczny a szczególnie teraz, kiedy jest taki szczęśliwy. * Z filmu dużo nie zrozumiałam. Byłam za bardzo zajęta swoim Szczęściem. Kocham go z całego serduszka. Przez cały film patrzyłam na niego. Nie wiem co on ma w sobie ale przyciąga mój wzrok jak magnes. Nigdy nie mogę mu się oprzeć. Podobał mi się każdy jego centymetr, oczy, usta.. Wracałam do domu powoli, spacerkiem. Wiedziałam, że jak co dzień przyjdzie listonosz i wręczy mi czerwoną różę. Mijałam ludzi na ulicy. Wydawali mi się tacy szczęśliwi. Uśmiechałam się sama do siebie. Minęło już pół godziny od naszego spotkania a ja już za nim tęsknie.
Właśnie dotarłam do furtki kiedy spotkałam listonosza. Tego dnia nie dostałam róży..