-Kochanie! Poczekaj!
-Nie!
Nawet nie miałam ochoty się odwrócić. Wiedziałam co zobaczę. Te śliczne, brązowe oczy, które
potrafią zatrzymać czas. Nie, nie ulegnę. Chodź tak bardzo tego pragnę. Nie odwrócę się. Będę tak
szła przed siebie. Płatki śniegu padają na moja twarz. Czy płaczę? Nie.. Lecz czuje się strasznie.
Przecież coś do niego czułam.. Czy on tak musiał zrobić? Płatki rozpuszczają się tworząc małe kropelki spływające po policzkach. Może to one zastępują mi łzy? Musiałam z nim zerwać mimo tego, że byliśmy razem tak długo.. Okłamywał mnie. Ja tak bardzo tego nienawidzę. Już dłużej nie mogłam tego znieść. To wszystko jest moja wina. Mogłam temu jakoś zapobiec ale z drugiej strony powinnam się cieszyć. Przecież jest Damian. To na nim mi zależy. Mimo tego i tak źle się czuję. O sms-"Hej:* właśnie wróciłam od rodziny. Powinnyśmy się spotkać. Mam ci tyle do opowiedzenia. Miśka". Ach jak to dobrze. Nie było jej cały tydzień. Wyjechała przed świętami. Moje święta nie były do końca takie jak chciałam. Rodzice oczywiście w wigilie zawieźli mnie do babci i zrobili "rodzinną" kolację. W pierwszy i drugi dzień przyjechała do nas ciotka ze swoją rozkapryszoną córką. Jakoś nie mamy ze sobą wspólnych tematów.
Umówiłyśmy się u mnie o dziewiętnastej. Było dopiero koło osiemnastej. Założyłam luźne dresy i koszulkę na ramiączkach i dosiadłam laptopa. Sprawdziłam pocztę. Jakiś spam i same reklamy. Ale zaraz mam tu coś od Piotrka. "Hej Ann. Może macie już plany na jutro, ale w razie czego zapytam. Nie miałybyście z Miśką ochoty wpaść do mnie na chatę? Robimy z Damianem (to imię przeczytałam bardzo uważnie) małą imprezę. Chcieliśmy was zaprosić. Jak byś mogła daj znać jak tylko się zdecydujecie. Piotrek". Propozycja jest kusząca, nie powiem, że nie, ale przecież miałam ten wieczór spędzić sama. Kliknęłam "odpisz" i wyświetliła mi się strona gdy zadzwonił telefon.
-Heeej! Ann otwórz szybko bo strasznie pada i zaraz mnie zasypie!
-A dzwonka nie ma?
-Yyy jakoś nie działa.
-Ych pewnie znowu się zepsuł. Już lecę.
Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Miśka miała na sobie czarną kurtkę, fioletowe buty i podobnego koloru szalik. Pocałowałyśmy się na przywitanie. Tiaa Miśka ma zwariowane pomysły i chyba znów na jakiś wpadła. Trzymała w ręku dwie torby z napisem "Vanilla" i drugie dwie z napisem "CCC". Domyślałam się, że w dwóch z nich były buty. Wolałam sobie tym jednak nie zaprzątać głowy.
-Miśka jak tam święta?
Zapytałam prowadząc ją do mojego pokoju.
-Ach wiesz jak to święta. Najpierw ganianie po centrum handlowym za prezentami pod choinkę a potem tylko zniesmaczone miny na widok prezentów. A jak u Ciebie?
-Tak samo.. Dostałam od rodziców trzeci odtwarzacz mp4. A ty coś dostałaś?
-Tak. Wełniany sweter od babci.
Obie wybuchłyśmy śmiechem. Usiadłyśmy na łóżku i Miśka wyjechała z pytaniem "Jak tam Mateusz?"
-Miśka, bo.. Bo ja z nim zerwałam.
-Co? Przecież tak się kochaliście.
-Wiesz dobrze co czuje do Damiana. A.. A Mateusz mnie zdradził..
-Ja się przesłyszałam?!
-Nie.
-Ech.. Ja ci mówiłam jaki on jest. Może zadzwonimy po Karolinę?
-Miśka bo Karolina..
-No mów o co chodzi.
-Bo przyłapałam go na całowaniu z Karą. A obok stała Martyna. Jak mnie tylko zobaczyła zaczęła rozpinać Mateuszowi koszulę. On się całował dalej z Karą i był zachwycony zachowaniem Marty.
-Co, co ty mówisz?! Wredny dupek!
-Dzisiaj jak do mnie napisałaś to właśnie od niego odeszłam.
-Nie próbował cię zatrzymać? Przeprosił chociaż?
-Krzyknął tylko żebym zaczekała i tyle..
-No to się nie postarał.
-Nom. Ale jakoś dziwnie nie jest mi smutno. Nawet się na swój sposób cieszę.
-Och Ann jestem z ciebie taka dumna.
I uśmiechnęła się tak, jak to robi zawsze kiedy tylko mam jakiś problem i trzeba mnie pocieszyć.
-O widzę, mailujesz.
-Miałam odpisać Piotrkowi.
-O a propos Piotrka. Jutro idziemy na imprezę! Postanowione! I nie wywiniesz się.
-Jejku Miśka, wiesz jacy są moi rodzice.. Na pewno mi nie pozwolą.
-Już z nimi gadałam. Pozwolili Ci. Impreza miała być w domu Piotrka ale chłopaki ostatecznie postanowili wbić na jakąś inną. Ach nie mogę się doczekać. Chłopaki mają założyć marynarki.
-Co? To chyba jakieś święto.
I znów zaczęłyśmy się śmiać.
-Ale Miśka ja nawet nie mam sukienki.
-Oj zadbałam o to.
I otworzyła pierwszą torbę z której wyjęła śliczną czerwoną sukienkę zakrywającą uda. Delikatna, błyszcząca, na ramiączkach. Z dekoltem. Obszywana złotą nitką. Na lewym boku była czerwona różyczka a na piersiach była dodatkowo obszyta koronka.
-Bardzo ładna.
Powiedziałam.
-Ta jest dla mnie.
Stwierdziła z uśmiechem i odłożyła sukienkę na fotel. Otworzyła drugą torbę. Z niej jednak wyjęła czarny, jedwabny materiał. Już samo to zaczęło mi się podobać. Bez ramiączek. Odcinana pod biustem sznureczkiem z koralikami. Na biuście podobnie cała pokryta czarną koronką w delikatne wzory. Na dole pokryta jedną falbanką. Jednym słowem cudowna.
-Miśka to, to jest śliczne!
Ledwo wydyszałam z zachwytu.
-Przecież to kosztowało fortunę.
-Jejku Ann, nie przesadzaj. Raz na rok mogę ci podarować jakiś lepszy prezent.
-To jest prze śliczne!
-Kochana do tego mam jeszcze buty.
Z drugich torebek wyjęła dwa pudełka z butami. Dla siebie kupiła złote baletki z kokardką, ale dla mnie naprawdę coś wyjątkowego. Obcas miał około dwunastu cm. Bez palców. Ze śliczną kokardą. Całe czarne. Na dodatku pobłyskiwały diamenciki.
-Miśka jesteś kochana!
Przymierzałyśmy wszystko do godziny dwudziestej trzeciej. Miałyśmy przy tym sporo radości. Koło północy Miśka stwierdziła, ze musi iść do domu ale zadzwoniła do rodziców i pozwolili jej u mnie zostać. Zasnęłyśmy koło pierwszej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz