poniedziałek, 6 września 2010

Rozdział 4

-100 lat!
Krzyknęli wszyscy chórem. Byłam wniebowzięta. Wszystko było idealne. Dekoracje, tort, przekąski, napoje, ludzie, ich stroje. Wszystko tak jak sobie wymarzyłam. Czy ja zasłużyłam na spełnienie jednego z moich marzeń? Tyle rzeczy robiłam źle. Ale nie czas teraz o tym myśleć. Muszę zająć się moim marzeniem.
-Jejkuu jestem baardzo zaskoczona i baardzo wdzięczna wam wszystkim. Nie spodziewałam się że aż tak się dla mnie postaracie. Jesteście cudowni, naprawdę..
Byłam tak szczęśliwa że łzy napłynęły mi do oczu. Głos mi się załamał i nie wiedziałam co mam jeszcze powiedzieć. Usłyszałam tylko głos Miśki z tyłu "Tylko mi tu nie rycz bo się namęczyłam z makijażem"
-No to zaczynami imprezę - ciągnęła Miśka do innych - włączamy muzykę i zapraszam na tort!
A ja stałam tak i myślałam o moim drugim marzeniu a chodzi tu o pewnego chłopaka ;]
-Ann wszystko dobrze?
I poczułam jego ręce na moich ramionach. No nie wierzę! Przytulił mnie! Zatrzymajcie czas! Teraz! Czułam jego oddech. Miał bardzo ciepłe i miłe w dotyku dłonie. Wyperfumowany był jakąś drogą wodą. Musiałam stanąć na palcach żeby dostać do jego ucha. W końcu wyszeptałam że już jest dobrze i dziękuje za troskliwość. Nie widziałam ale czułam, ze się uśmiechnął.
-Chyba musisz iść pokroić tort. Czekają na Ciebie. No już Mała. Idź.
Uśmiechnęłam się. "Mała" fajnie brzmi.
-No to co kroimy?
Zapytałam z uśmiechem. Piotrek wręczył mi duuży nóż z czerwoną kokardą na trzonku. Zdjęłam ją i cały czas się uśmiechając kroiłam każdemu po kawałku. Przyszli ludzie ode mnie z klasy oprócz oczywiście kilku lasek. Byli też ludzie starsi o rok i młodsi. Oczywiście wszystkich znałam.
-Czeeeść!
Usłyszałam przez hałas i muzykę głos mamy.
-Skarbie wszystkiego najlepszego.
Trzymała w rękach małe fioletowe pudełeczko. Tata stał z tyłu obok rodziców Miśki.
-Mamo dziękuje. Nie trzeba było.
-To od naszej czwórki. Nie będziemy wam przeszkadzać. Idziemy do tego nowego baru. Skarbie życzę ci spełnienia wszystkich marzeń.
Uśmiechnęłam się. Potem podeszła do mnie pani Agnieszka a potem tata z panem Darkiem. Wszyscy życzyli mi tego samego a ja byłam im za to wdzięczna. Bardzo wdzięczna.
-Może poczęstujecie się tortem?
-Nie, nie. Dziękujemy. Wpadliśmy tylko dać ci prezent i powiedzieć, ze możesz dziś nie wracać do domu. Wszyscy możecie spać tutaj jeżeli tylko rodzice wam na to pozwolą.
-Mamo dziękuje.
Wychodząc pan Darek rzucił dowcipnie żebyśmy nie rozwalili jego ulubionego kredensu. Ale my raczej nie jesteśmy tacy wybuchowi. Miśka. podeszła i wyjęła mi z rąk pudełeczko. Odłożyła je na miejsce gdzie były inne pudełeczka, pudełka i pudła z prezentami. Było tego naprawdę dużo. Zjedliśmy tort i wypiliśmy po lampce szampana (podobno moi rodzice go kupili). Ach samo to przyjęcie było prezentem. Czułam się bardzo, bardzo szczęśliwa. Zapomniałam wam dodać, ze ku własnemu zdziwieniu zdjęli mi gips. Nie było złamania. To tylko po to żeby mogli przygotować przyjęcie. Ciekawe jak udało im się przekonać lekarza. Cały czas grała muzyka. Dużo osób tańczyło. Nagle usłyszałam swoją ulubioną nutkę "Rachael Lampa-If you believe" I aż chciało mi się tańczyć. Jest powolna ale naprawdę śliczna. Na"parkiecie" zebrały się pary i wszyscy tańczyli przytulanego. Nawet Miśka dorwała Piotrka. Ładnie ze sobą wyglądali.
-Zatańczysz Maleńka?
Odwróciłam się i zobaczyłam ten łobuzerski uśmiech.
-Jasne.
Uśmiechnęłam się i znów poczułam jego ciepłe ręce, słodki zapach i oddech na skórze. W myślach miałam tylko muzykę i obraz jego oczu. Patrzyłam na niego. Miał zamknięte oczy. Dużo bym dała żeby wiedzieć o czym teraz myśli. Wtuliłam się w niego. Tańczyliśmy dopóki nie usłyszeliśmy innej piosenki. Oczywiście szybszej.
-Ann chodź. Muszę ci coś dać.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził do cichej i spokojnej kuchni. Spojrzałam mu w oczy i widziałam podekscytowanie.
-Chciałem cię jakoś uszczęśliwić. Szedłem dziś i nie miałem zielonego pojęcia co mam ci kupić. Stanąłem przed sklepem i stwierdziłem, że to będzie dla ciebie idealne.
Wręczył mi małe, czarne pudełeczko. Najpierw się zawahałam. Czy założyłam? A co tam. Raz się żyje. Otworzyłam. Na granatowej poduszeczce leżał maleńkie kryształowe serduszko w srebrnej "oprawie". Był naprawdę piękny.
-Pozwolisz że ci go założę?
I podałam mu pudełeczko. Wyjął wisiorek wraz z łańcuszkiem. Odwróciłam się i podniosłam włosy do góry. Poczułam jego ciepłe palce na karku. Było przyjemnie, naprawdę przyjemnie. Wróciliśmy do gości. Wszyscy zdążyli mi złożyć życzenia a niektórzy nawet kilka razy zbliżała się już pierwsza w nocy. Pożegnałam kilku chłopaków i dwie siostry stryjeczne. Tańczyłam z Damianem jeszcze kilka razy. Za każdym razem byłam bardziej szczęśliwa. Miśka też bawiła się dobrze z Piotrkiem. Bawiłam się jak nigdy. Raz tańczyliśmy i śpiewaliśmy wszyscy. Drugim razem każdy z osobna na karaoke. To były najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałam. Wszyscy poszli koło trzeciej. Zostaliśmy tylko my i nasi kochani chłopcy.

5 komentarzy:

  1. Bosko....;p Kiedy następny? Tylko szkoda że nie ma dla anonimowych tak byś miała dużo komentarzy...xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny i ciekawy blog ;D

    Lukniesz na mój ?"
    r
    www.gwiazdka-marzen.blogspot.com

    Mile widziane komeentarze ;PP

    By : Maksi Lala ha .`!;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Superrr < 333
    Kocham tooo
    pisz nastepny ;**
    By Nataliaaa < 3333

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, super blog. Przeczytałam notkę i mi ise podoba. Świetna kolorystyka. Zapraszam na http://www.rillasnape-hogwart.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny ?? ;d

    OdpowiedzUsuń